Dyrektor salonu sprzedaży w pewnej dużej sieci handlowej powiedział mi kiedyś półżartem „uważam, że po sezonie przedświątecznym sprzedawcom powinno przysługiwać sanatorium dla podreperowania psychiki. Co najmniej na miesiąc”. To było dawno temu, pod koniec lat 90., świadomość tego, jak ważne jest zadbanie o dobrostan psychiczny nie była powszechna, a dyrektor sam nie wiedział, ile w jego żarcie jest prawdy.
Lustro prawdę ci powie
Prowadziłem kiedyś spore szkolenie dla trenerów. Przyjechałem na salę, zrobiłem swoje rzetelnie i profesjonalnie, dostałem dobry feedback, uczestnicy byli zaangażowani, aktywni i zadowoleni. W kolejnym dniu z tymi samymi uczestnikami pracował mój kolega, aktor, a jednym z elementów zajęć były scenki odgrywane przez uczestników. Po szkoleniu zadzwoniłem do kolegi, pytając, jak mu poszło, a jego odpowiedź wprawiła mnie w osłupienie: „Stary, nigdy w życiu nie pracowałem z podobną grupą! To było przedziwne – mieliśmy do odegrania proste scenki, a oni na wszystko reagowali niebywale emocjonalnie, niektórzy prawie płakali, to były zupełnie nieadekwatne do sytuacji zachowania. Niebywała sytuacja, wróciłem do domu zmęczony jak po maratonie”.
Zastanowiło mnie to i zacząłem analizować wszystkie okoliczności – w wieczór poprzedzający szkolenie pokłóciłem się z synem. Na ogół unikam konfliktów i staram się je rozładować, znajdując racjonalne rozwiązanie, ale tym razem się nie udało i efektem była intensywna, wyczerpująca emocjonalnie kłótnia. Może to była przyczyna? Zapytałem o to znajomej terapeutki. Potwierdziła.
„Oczywiście, zadziałał mechanizm przeniesienia i „»sprzedałeś« grupie swój stres, który przyniosłeś na salę. To dlatego my, terapeuci, chodzimy na superwizje – żeby uniknąć podobnych sytuacji. Słuchacze zadziałali jak lustro, w którym odbiły się twoje negatywne emocje”.
To było dla mnie niezwykle ważne i pouczające doświadczenie, które jeszcze mocniej uświadomiło mi, jak ważna jest higiena emocjonalna w zawodach, w których mamy stały kontakt z innymi ludźmi. Moje emocje wpływają na innych, ale i emocje ludzi, z którymi się stykam, wpływają na mnie. A pośrednio także na moich bliskich. W pracy z ludźmi, a zwłaszcza w sprzedaży, dochodzi do tego jeszcze jeden bardzo istotny czynnik: walka o interesy.
Muszę to rozchodzić
Nawet najbardziej etyczna sprzedaż zawiera komponent walki (albo, używając mniej konfrontacyjnego pojęcia, gry) o interesy. Nie tylko sprzedaż zresztą, bo i sytuacje przywódcze nierozerwalnie wiążą się z rywalizacją – niezależnie od tego, czy to my kierujemy zespołem ludzi, czy jesteśmy podwładnymi. Nasz organizm odbiera to jako zagrożenie i reaguje wyrzutem hormonów stresu – to ewolucyjna pamiątka po odległych czasach, kiedy nasi przodkowie musieli błyskawicznie reagować na najmniejsze niepokojące sygnały – czasem atakiem, częściej ucieczką. Dzisiaj te zagrożenia są zazwyczaj fantomowe i nie wiążą się z realnym niebezpieczeństwem, ale nasze struktury emocjonalne reagują jak dawniej, bo nie przeszły zmian ewolucyjnych – czy zdarza Ci się odruchowo uskoczyć, kiedy sto metrów od Ciebie zatrąbi znienacka samochód? No właśnie. Ale tak samo reaguje organizm, kiedy szef pyta poirytowanym tonem, gdzie ta tabelka, która do jasnej cholery miała być godzinę temu. Wyrzut hormonów stresu każe nam uciekać, ale w ślad za tym nie pojawia się ruch – nie zrywamy się z krzesła i nie wybiegamy z biura, przynajmniej nie większość z nas. Dlatego tak częstym sposobem radzenia sobie ze skumulowanym stresem jest intensywny wysiłek fizyczny – bieganie, siłownia, trening. Dopiero zmęczeni czujemy, że naprawdę odpoczęliśmy i mimo wyczerpania fizycznego jesteśmy zrelaksowani. „Muszę to rozchodzić”, „muszę przewietrzyć umysł” – to dokładnie ten sam mechanizm.
Sprawdź także: Szkolenia ze sprzedaży
Prysznic dla ducha
Każdego dnia bierzemy prysznic, myjemy zęby, zmieniamy ubrania. Dla własnego komfortu i wygody, ale też dla wygody i komfortu naszego otoczenia. Mówiąc kolokwialnie i wprost, żeby nie śmierdzieć. Dokładnie tak samo jest z emocjami – jeżeli nie zadbamy o ich higienę, skutki odczujemy nie tylko my, ale i wszyscy, z którymi będziemy mieć styczność – współpracownicy, rodzina, klienci. O jednym ze sposobów zadbania o dobrostan psychiczny i rozładowania stresu napisałem już wyżej – intensywny, „odmóżdżający” wysiłek fizyczny będzie pomocny. Inną prostą, a bardzo skuteczną metodą jest wizualizacja i oparte na niej techniki relaksacyjne. Wyobraź sobie soczystą, pachnąca pomarańczę, którą trzymasz w dłoni i zaraz ugryziesz – pociekła Ci ślinka? No właśnie. Wspomnienie dobrych momentów z naszego życia, wyobrażenie sobie, że przezywamy je raz jeszcze zbawiennie wpływa na naszą strukturę emocjonalną. Wystarczy 10-15 minut dziennie.
Kolejnym niezwykle istotne elementem jest zadbanie o właściwy sen. To pozorny truizm, prawda oczywista, ale choć teoretycznie wszyscy to wiemy, w praktyce rzadko pamiętamy o higienie snu – a regularne niedosypianie rujnuje nasze zasoby intelektualne i emocjonalne. Stajemy się rozdrażnieni, niecierpliwi, reagujemy nadpobudliwie na bodźce. Nie dlatego, że jesteśmy niestabilni emocjonalnie – po prostu przemęczeni i niewyspani. Kolejnym komponentem jest dieta – to problem dotyczący zwłaszcza wszystkich pracujących „w biegu”, w trasie, wciąż w rozjazdach, którzy jedzą tak, jak pracują – szybko i w drodze. I często byle jak, bo szybciej i wygodniej jest przegryźć fast foodem na stacji benzynowej niż zjeść normalny obiad, a przecież czekają następni klienci, kolejne zadania… To też osłabia naszą strukturę emocjonalną.
I wreszcie, last but not least, destrukcyjnie działa mieszanie się sfery zawodowej z prywatną, co dotyczy nie tylko handlowców – od czasu pandemii i upowszechnienia się pracy zdalnej coraz częściej słyszę, że ktoś de fascto zaczyna pracę o siódmej rano, kiedy włącza laptopa do porannej kawy, i kończy o dwudziestej trzeciej. A i to nie do końca, bo zawsze w nocy może przecież zadzwonić telefon. Taki brak dystansu z jednej strony często pozwala szybko osiągnąć wymierne sukcesy, ale z drugiej może równie szybko prowadzić do wypalenia zawodowego. Nie chodzi rzecz jasna o to, by się nie angażować w pracę, ale o to, by pamiętać o zachowaniu balansu – co z tego, że będziemy świetnie znać się na swojej pracy, specyfice branży, ekosystemie firmy czy klientach, skoro będziemy zbyt przemęczeni, by z tej wiedzy skorzystać.